21.4.13

It's ok to be ... weak

Czy Ty też jesteś superbohaterem? Umiesz dużo i dobrze pracować, dużo i dobrze bawić się, zajebiście wyglądać i pachnieć, ugotować zajebisty obiad, pamiętać o wszystkich urodzinach i terminach, dobrze się czuć, uprawiać sport, mieć porządek w domu, zwiedzać galerie, chodzić do kina, i w międzyczasie jeszcze uprawiać zajebisty seks? To zupełnie jak my wszyscy! Przynajmniej tak to wygląda, jeśli wnioskować po pobieżnych pogawędkach w knajpie. A może jednak czujesz, że wszystko sypie Ci się z rąk, praca wysysa z Ciebie wszystkie soki, nie masz czasu dobrze zjeść, w domu bezsensownie gapisz się w ekran komputera, na imprezie masz ochotę ułożyć się na kanapie i odlecieć, sen jest za krótki, a kac zabija bardziej niż by to wynikało z opowieści innych?

Mam wrażenie, że nadużywanie siebie i swojego ciała stało się naszą współczesną chlubą. Opowieści o tym,     że w pracy jesteśmy tak potrzebni i zajęci, że przy dużym szczęściu zdążymy co najwyżej wciągnąć jakiś szybki lunch przy biurku, o tym ile udało nam się w jeden dzień załatwić, jak to jemy cokolwiek się nawinie i nic nam nie jest, jak to zajebiście "dajemy radę" bo wszystko co trzeba ogarniamy sami, bez niczyjej pomocy. Z politowaniem, a może nawet złością patrzymy na tych, co nie ogarniają, spóźniają się, są rozkojarzeni, zapominają być politycznie poprawni, noszą plamę po obiedzie na spodniach, zostają w tyle, kiedy my się spieszymy, nie słyszeli o najciekawszych i najważniejszych faktach i wydarzeniach, a co najgorsze nie imponują im nasze poświęcenia!



Czy ktoś zastanawiał się, dla kogo właściwie dajemy radę? Dla siebie czy dla innych? A może jest już to zwykły automatyzm, który nie przynosi korzyści nikomu? Gdyby tak od dziś postawić na głowie nasze przekonania i pomyśleć:

- jest ok czasem być słabym
- jest ok czasem prosić o pomoc
- jest ok potrzebować na coś więcej czasu niż inni
- jest ok odmawiać, kiedy coś nam nie służy
- jest ok zrobić coś inaczej niż wszyscy, jeśli taka jest moja potrzeba
- jest ok przyznać się do błędu lub porażki
- jest ok o czymś zapomnieć
- jest ok czegoś nie umieć
- jest ok czasem być zmęczonym
- jest ok być delikatną osobą
- jest ok być zależnym od innych.

Masz prawo zadbać o siebie i swoje ciało, dać sobie czas i luz. Masz prawo zażądać w pracy prawdziwej przerwy na lunch. Masz prawo odmówić zrobienia czegoś, co jest niezgodne z Twoimi przekonaniami. Masz prawo odmówić jedzenia czegoś, po czym źle się czujesz. Masz prawo iść wcześnie spać. Masz prawo do błędów i zmiany przekonań. Masz prawo spełniać swoje marzenia! Proszę, przestańmy udawać superbohaterów. Nie od tego zależy nasza wartość. Pozbądźmy się tego, co nas niszczy, żeby znaleźć czas i energię na robienie tego, czego pragniemy. Żeby znaleźć czas na głębokie relacje z bliskimi, przyjaciółmi i samym sobą, żeby im móc powiedzieć TAK. Wspierajmy tych, którzy tak robią. Budujmy siłę, żeby robić wielkie rzeczy, a nie siłę, żeby wytrzymywać cierpienie. To naprawdę nie musi być głównym powodem do dumy. O tym przypominam sobie codziennie i tego również Wam życzę!

---
obrazek: http://www.etsy.com/listing/99665676/im-fine-zombie-shirt

16.4.13

Zboża - samo zdrowie?

Zboża to według oficjalnej piramidy żywieniowej podstawa diety - produkty, które powinny znaleźć się na naszym talerzu każdego dnia. Osoby zainteresowane zdrowym odżywianiem, coraz częściej sięgają po pełne kasze, brązowy ryż, otręby oraz chleb razowy. Dlaczego produkty pełnoziarniste są uważane za zdrowsze niż te przetworzone i czy na pewno wystarczy je jeść, żeby cieszyć się dobrym zdrowiem? Zanim odpowiem na to pytanie, przyjrzyjmy się schematycznej budowie ziarna, w której rozróżnione są trzy podstawowe warstwy:.
źródło: http://www.earnestholistichealth.com/

- Okrywa czyli łuska to zewnętrzna ochronna warstwa nasion. Ta część to tak zwane otręby, które zawierają najwięcej błonnika, minerałów i witamin, szczególnie z grupy B
- Bielmo - magazyn kalorii dla zarodka. Zawiera przede wszystkim skrobię i stanowi główny składnik białej mąki
- Zarodek - wewnętrzna warstwa, źródło białka, dobrego tłuszczu, składników mineralnych i witamin

Podczas otrzymywania białej mąki, oddzielane są otręby i zarodki - źródła witamin, minerałów, błonnika, białka i dobrego tłuszczu. Pozostaje głównie skrobia i niewielkie ilości witamin. Doskonałą całość, stworzoną przez naturę, podczas mielenia w wysokich temperaturach rozdziela się na części. Spożywając chleb, wypieki i bagietki z białej mąki zapewniamy sobie niewiele więcej ponad kalorie. Taka mąka powoduje szybki wzrost cukru we krwi i zmusza trzustkę do skokowej produkcji insuliny.
Aby zadbać o zdrowie, osoby bardziej świadome starają się uzupełniać dietę o ... ciężkostrawne otręby, syntetyczne witaminy, ekstrahowane oleje, czy zarodki pszenne, które łatwo ulegają jełczeniu.Czyli wszystko to, czego dostarczyłoby nam pełne ziarno. Dodatki te przy dużym spożyciu białej mąki są konieczne, żeby dostarczyć sobie wszystkich brakujących składników. Trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że aby strawić i przyswoić oczyszczone węglowodany organizm musi wykorzystać wewnętrzne rezerwy witamin i minerałów!

Wydaje się, że w takim razie wystarczy wypełnić szafki razowym makaronem i chlebem, brązowym ryżem i kaszami i zapomnieć o problemie? To właśnie obiecują oficjalne zalecenia żywieniowe. Jak okazuje się w praktyce, osoby, które tak właśnie zrobiły, nie zawsze cieszą się dobrym zdrowiem. Wiele osób na diecie opartej na nierafinowanych zbożach ze zdziwieniem odkrywa, że problemy trawienne zamiast zniknąć nasilają się. Źle reagują oni na razowe produkty czy też odkrywają u siebie słabą tolerancję glutenu. Czy coś przeoczyliśmy?

Zboża są składnikiem tradycyjnych diet i można powiedzieć, że ich uprawa umożliwiła rozwój cywilizacji. Jedzone są na całym świecie, w nieskończonej ilości gatunków i konfiguracji. Wśród tradycyjnych plemion, które nie znały rafinowanych ziaren i cieszyły się dobrym zdrowiem, możemy wielokrotnie zaobserwować przeróżne staranne metody przygotowywania ich do konsumpcji takie jak fermentacja, kiełkowanie czy namaczanie. Czy oni wiedzą coś, czego my już nie rozumiemy?

Ziarno zboża to nasionko wyposażone w prowiant na początek życia. Zamknięte w tym pakiecie, chronione przez łuskę, może czekać na odpowiednie warunki do kiełkowania. Do tego potrzebny jest czas, ciepło, wilgoć i lekko kwasowe środowisko. Zanim takie warunki zostaną zapewnione, ziarno jest wyposażone w składniki, które uniemożliwiają wykiełkowanie. Nazywane są składnikami antyodżywczymi. Dlaczego? Ponieważ ta naturalna ochrona ziarna w skuteczny sposób uniemożliwia nam jego strawienie.  Regularne porcje nieodpowiednio przygotowanych pełnych zbóż to dla naszego organizmu trudny orzech do zgryzienia. Zawierają m.in. inhibitory enzymów i kwas fitynowy, który wiąże się z cynkiem, wapniem, magnezem, żelazem i miedzią i blokuje ich przyswajanie z jelit. Drastyczny niedobór cynku poznano na ubogich społecznościach Bliskiego Wschodu, które żywiły się głównie niefermentowanym pieczywem w postaci placków.

Wszyscy wiedzą, że chleb na zakwasie jest zdrowszy, mało kto jednak zastanawia się dlaczego. To właśnie dzięki powolnej fermentacji rozkładany jest kwas fitynowy i neutralizowane inhibitory enzymów. Prawdziwy razowy chleb jest pełen wartościowych składników, które nasz organizm może przyswoić, o ile tylko toleruje błonnik i gluten. Tolerancję na błonnik zwiększy usunięcie z diety... wyizolowanych otrębów, pełnych niezneutralizowanych składników antyodżywczych oraz nieprawidłowo przygotowanych pełnych zbóż.
Duże ilości makaronów, pieczywa wypiekanego na drożdżach, wszelkich wafli i gotowych płatków śniadaniowych to prawdziwe wyzwanie dla naszego trawienia. Pozostawmy je na okazje, kiedy potrzebujemy wygodnej i szybkiej przekąski. Na co dzień wybierajmy chleb na zakwasie bez dodatku drożdży. Kasze czy pełny ryż wieczorem zalejmy ciepłą wodą, którą odlejemy przed gotowaniem następnego dnia. Dobrze jest do namaczania dodać też trochę octu nierafinowanego lub soku z cytryny aby je nieco zakwasić. Namaczanie zbóż do momentu kiełkowania znacznie zwiększy strawność i ilość dostępnych witamin, a także częściowo rozłoży gluten. Wiele osób, mających z nim problem odkryje, że może zjeść zboża w takiej postaci. Dla wielu wrażliwców przywrócenie prawidłowej flory jelitowej i uszczelnienie śluzówki jelit sprawia, że gluten może przestać być problemem.
Wiem, że wieczorem często nie macie głowy do tego, żeby zalać wodą płatki owsiane czy kaszę, ale tak naprawdę to tylko dwie minuty więcej, a dla organizmu duża różnica. Dzięki temu mamy szansę skorzystać z bogactwa witamin i minerałów jakie oferują nam pełne ziarna.
Potraktujmy dobrze siebie i nasze zboża!

----
Żródła:
1. "Towaroznawstwo żywności" Danuta Kołożyn-Krajewska, Tadeusz Sikora 
2.  http://www.westonaprice.org/food-features/be-kind-to-your-grains
3. http://www.jacn.org/content/28/3/257.full.pdf
4. "Odżywianie dla zdrowia" Paul Pitchford

14.4.13

Jak jeść zdrowo i korzystać z intuicji? Zapraszamy na wykład i dyskusję!


Spotkanie jest wstępem do tematu intuicji w odżywianiu. Zapraszamy wszystkich, którym zależy na dobrym życiu i zdrowiu, którzy chcą dobrze się odżywiać, jednak nie lubią narzucać swojemu organizmowi określonego rygoru diety. Czy masz wrażenie, że Twoje ciało codziennie daje Ci sygnały, ale nie wiesz, jak je dobrze odczytać? Na tym, oraz kolejnych spotkaniach będziemy budować świadomość i wiedzę, jak nauczyć się dostarczać organizmowi składników, których potrzebuje na danym etapie życia.

Podczas pierwszego spotkania podejmiemy tematy:
- Dlaczego nie istnieje jedna dieta idealna?
- Jakie są wspólne cechy diet tradycyjnych?
- Jak kierować się intuicją w zdrowym żywieniu?
- Jak zrozumieć zachcianki?
- Żywność przetworzona vs intuicja
- Jak produkty przetworzone wpływają na zdrowie?
- Jak robić zakupy, aby jeść dobrze i zdrowo?

Będzie to pierwsze z cyklu czterech spotkań poświęconych zdrowemu żywieniu i intuicji.

Miejsce: Kawiarnia Fawory
Warszawa, ul. Mickiewicza 21
Data: Wtorek, 16.04, godz. 19:00
Facebook: https://www.facebook.com/events/582979588393084/

Wstęp wolny! Zapraszamy!

8.4.13

Prosta i pyszna zupa cebulowa

Martwy sezon na warzywa trwa, tymczasem mój organizm, którego zachcianki staram się zrozumieć i uszanować, znienacka zapragnął zupy... cebulowej. To miło z jego strony, bo jak wiadomo, Polska cebulą stoi i jest to chyba najtańsza opcja zupowa o tej porze roku. Ostatni raz jadłam cebulową... no właśnie, nie pamiętam kiedy. W szale wymyślania coraz to nowszych przepisów, zapominam o najbardziej oczywistych rozwiązaniach. Poza tym, szczerze mówiąc, aż do wczoraj zupa ta wydawała mi się mało ekscytującą opcją. Cebulowa breja? Może innym razem. Brzuch jednak wiedział swoje i o rany wiedział dobrze!
Nadwyrężony testowaniem nowych przepisów zapragnął czegoś prostego i leczniczego. Tak jest, dobrze ugotowana cebula na domowym bulionie i dobrym tłuszczu to jeden z najlepszych sposobów na uspokojenie podrażnionego przewodu pokarmowego - w aptece nie znajdziecie niczego lepszego.



Przepisu właściwie nie będzie, bo sprawa jest prosta. Potrzebujemy 3 bazowych składników:
1. dobrego bulionu własnej roboty
2. dobrego tłuszczu (masło klarowane + np.oliwa z oliwek)
3. cebuli

Zachęcam bardzo i pewnie jeszcze nie raz będę zachęcać do gotowania własnego bulionu raz w tygodniu. Warto jest przygotować dobre półprodukty w leniwą niedzielę i robić na takiej bazie szybkie dania w ciągu tygodnia. Ja najczęściej przygotowuję bulion z wiejskiego kurczaka kupionego na bazarku (zachęcam też do kupowania na bazarach!) i po oddzieleniu udek i piersi, długo gotuję wywar na reszcie kurczaka. Im dłużej, tym lepiej - u mnie ok 3 godzin. Tak przygotowany bulion zawiera mnóstwo minerałów i innych cennych składników, które przegonią chorobę i uleczą przewód pokarmowy. Wegetarian zachęcam do gotowania wywaru warzywnego z wodorostami, które dostarczą potrzebnych minerałów. Bulion gotujemy w weekend w największym garnku, jaki mamy w domu, przelewamy do słoików, chowamy do lodówki i przez cały tydzień używamy do przygotowania szybkich zup, sosów czy risotto.

Wracając do zupy dnia - całym sekretem jest powolne duszenie cebuli. W garnku rozgrzewamy obfitą ilość tłuszczu (koniecznie masło!), wrzucamy pokrojoną w paski cebulę (nie trzeba się szczególnie starać przy krojeniu, zbyt drobna kostka nie jest wskazana) i przez chwilę podsmażamy. Przykrywamy garnek i dusimy na małym ogniu przez 15 min, od czasu do czasu mieszając. Dodajemy łyżeczkę soli morskiej lub kamiennej i dusimy kolejne pół godziny. Co jakiś czas mieszamy. Po tym czasie dodajemy gorący bulion, trochę soku z cytryny i gotujemy pod przykryciem przez kolejne pół godziny. Kiedy cebula jest cudownie miękka i aromatyczna, doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Gotowe!

Oryginalne przepisy na zupę cebulową wymagają większej ilości składników, chociażby białego wina i parmezanu, ale uwierzcie mi, nawet jeśli nie macie ich pod ręką, ta zupa i bez tych dodatków jest naprawdę wspaniała.

1.4.13

Wywoływanie wiosny... rzeżuchą

Wiosna nie nadchodzi, a mi coraz bardziej chce się czegoś świeżego i zielonego. Z pomocą przyszła mi stara dobra rzeżucha - najprostszy na świecie projekt pt. zrób to sam. Dlaczego sianie rzeżuchy jest dobre dla ciała i ducha? Ponieważ  jedzenie własnej produkcji smakuje najlepiej... Ponieważ będzie to zupełnie niechcący uprawa 100% ekologiczna... Ponieważ pięknie wygląda na parapecie... Ponieważ rzeżucha to samo zdrowie... Jest dobrym źródłem białka, żelaza, wapnia, jodu, kwasu foliowego, witamin A i C. Lekko gorzka, doskonale wspomaga trawienie. Znana była już w starożytnym Egipcie, a dzięki niezliczonym właściwościom leczniczym, jej liście i nasiona używane są w ajurwedzie. Nie wierzycie? Przeczytajcie sami. Jako członek swojskiej rodziny kapustnych może również pochwalić się działaniem antynowotworowym. Te skromne listki są niedocenionym dodatkiem do sałatek, zup, kanapek, szczególnie w okresie przedwiośnia, kiedy do wyboru mamy głównie plastikowe sałaty faszerowane azotanami.



Mam nadzieję, że to Was przekonało, żeby wykonać swój pierwszy wiosenny projekt... Potrzebne jest niewiele:
- nasiona rzeżuchy, do kupienia na bazarkach, w warzywniakach, sklepach ogrodniczych
- lignina, do kupienia w aptece
- naczynie, a najlepiej dwa - płaski i głęboki talerz

Nasionka wsypujemy do szklanki z niedużą ilością wody. Na płaskim talerzu kładziemy głęboki talerz do góry dnem. Tniemy ligninę na pasy mniej więcej szerokości talerza, moczymy w wodzie i układamy warstwę, tak żeby przykryć całą powierzchnię talerza. Rozsmarowujemy nasionka na wilgotnej ligninie. Zostawiamy w zacienionym miejscu do wykiełkowania. Potem stawiamy na parapecie. Voila.

Obiecuję, że rzeżucha urośnie, jeśli tylko będzie często podlewana - nie można dopuścić do tego, żeby lignina wyschła. Z jedzeniem poczekajcie aż listki porządnie wyrosną, wtedy będą mieć więcej wartości odżywczych. Moja rzeżucha na zdjęciu potrzebuje jeszcze trochę czasu, ale już jest piękna! Chleb własnego wypieku z masłem, solą i rzeżuchą podawany z warzywami gotowanymi na parze i jajkiem na miękko to mój hit śniadaniowy przedwiośnia. Enjoy!