31.1.13

NIE MAM CZASU... dla siebie

Kiedyś robiłam tak, aby nie mieć wolnego czasu. Każdy dzień skrzętnie wypełniałam wydarzeniami: koncert, impreza, wernisaż, zostawałam po godzinach w pracy. Kawa z tym, piwo z tą. Uciekałam od bycia sam na sam, bo co to za frajda? Nieważne, że pranie niezrobione i naczynia niepozmywane, że pusto w lodówce, a peeling ciała robiłam bóg wie kiedy. Ostatnią przeczytaną pozycją była darmowa gazeta Metro, a moją szafą na ubrania stał się fotel.... nie muszę podawać więcej przykładów, chyba wiecie o czym mówię.

Powoli zaczęłam rozumieć, co się dzieje i obserwować, że im mniej mam dla siebie czasu, tym bardziej ludzie zaczynają mnie irytować i trudniej mi się na nich skupić, że często bywam zmęczona i łatwiej się wkurzam. Często się przeziębiałam, bo to był jedyny moment, w którym mój organizm mógł zawalczyć o odpoczynek i uwagę.

Trudno jest zaprzyjaźnić się ze sobą, posłuchać siebie. Tego się boimy. A kurcze chcąc nie chcąc będziemy ze sobą do końca życia, czyż nie? Czy bylibyśmy w związku, albo w przyjaźni z osobą, która o nas nie dba i nie poświęca nam czasu? No kurcze chyba nie!

Jak znaleźć dla siebie czas?
Najlepiej rozpocząć powoli: zarezerwować pół godziny wieczorem, komórka i komputer na bok, wziąć kartkę papieru i tak pospisywać - co mi sprawia radość, co mnie relaksuje? Zapisujemy jak leci, bez cenzury każdy nawet najmniejszy, najgłupszy pomysł. Jeśli mamy pustkę w głowie to zastanawiamy się, co lubiliśmy jako dzieci. Dzieci są spontaniczne w wyrażaniu radości i niewiele im trzeba do szczęścia. Postarajmy się sobie przypomnieć, jak to jest i jacy wtedy my byliśmy, jakie mieliśmy marzenia. Po burzy mózgu wybieramy minimum trzy rzeczy, którymi sobie dogodzimy w następnym tygodniu i próbujemy! To ważne, żeby sobie uświadomić - zmiana nie przychodzi sama, trzeba włożyć jakiś wysiłek. Zacznijmy zatem od czegoś łatwego i się nie zniechęcajmy. Robimy to dla siebie, dla nikogo innego, nic nie musimy udowadniać, nic nikomu tłumaczyć. Do dzieła!


DOBRE i PROSTE

Niniejszym rozpoczynamy cykl, w którym chcemy udowadniać, że proste=dobre. Usilne starania i puszczenie masy pieniędzy nie muszą gwarantować najlepszego efektu. Tak się bowiem często składa, że rozwiązanie najprostsze może być jednocześnie najtańsze, najzdrowsze i najbardziej naturalne. Czemu zatem nie wybieramy go intuicyjnie? Ze względu na szum informacyjny panujący w mediach, jesteśmy zagubieni w tysiącu propozycji dotyczących zdrowia i nie wiemy, którą z nich przygarnąć dla siebie. Niestety tak się też składa, że naturalne i proste rozwiązania ciężko jest opatentować i na nich zarabiać, zatem tworzone są kolejne serie "nowości", bazujących na znanych już składnikach. Następnie budowana jest strategia, jak nas do tych produktów zachęcić i przekonać, że właśnie tego potrzebujemy. Myślę, że najwyższy czas aby zakończyć ściemę i poszukiwać produktów "bliżej źródła". A zaoszczędzone pieniądze możemy wydać na przyjemności :)



26.1.13

Omlet z warzywami - superszybka rozgrzewająca kolacja

Omlet warzywny to dobry pomysł na kolację. Trzeci i ostatni posiłek dnia powinien być jak najmniejszy i idealnie jedzony 4 godziny przed snem. Najlepiej jeśli jest gotowany, aby równoważył wychładzający charakter nocy. Wieczorem warto jeść między innymi skoncentrowane źródła białka, takie jak rośliny strączkowe, orzechy czy produkty pochodzenia zwierzęcego. Dania zawierające zboża, które dostarczają dużo energii, znacznie lepiej jest jeść w ciągu dnia. Jeśli odpuścimy sobie dodatek kromki chleba, omlet będzie lekkostrawny i nie będziemy mieć kłopotów z zasypianiem. Rozgrzewające dodatki - imbir, czosnek, cebula i szczypiorek pomogą zwalczyć zimno po powrocie do domu przez zaspy śniegu.
 

Składniki: 
4-6 jajek (na 2 osoby)
ulubione lub znalezione w lodówce warzywa - w moim przypadku 1 por, 1 mała cebula, kilka rzodkiewek, 2 ząbki czosnku, 2 plasterki imbiru, pół pęczka szczypiorku
przyprawy - cząber, zmielona kozieradka, lubczyk, sól, pieprz lub według upodobań
odrobina nierafinowanego oleju np oliwy z oliwek

Na patelnię z grubym dnem wlewamy małą ilość wody, tak aby tylko przykryć dno. Na wodę dodajemy odrobinę oliwy - w ten sposób uzyskujemy smak jak przy smażeniu, ale bez nadmiernego rozgrzewania oliwy. Na rozgrzaną patelnię dodajemy posiekaną cebulę, następnie posiekany lub wyciśnięty czosnek i drobno posiekany imbir. Chwilę podduszamy i dodajemy pora. Przykrywamy patelnię i przez chwilę dusimy. Zdejmujemy patelnię z ognia, wbijamy jajka, dodajemy szczypior, drobno pokrojone rzodkiewki i przyprawy i mieszamy zawartość patelni. Wstawiamy z powrotem na bardzo mały ogień pod przykryciem i po kilku minutach sprawdzamy czy omlet się ściął i czy konsystencja nam odpowiada. Omlet robi się szybko i trzeba uważać, żeby się nie przypalił. Smacznego!