14.2.13

Sabat dziewczyński

Spotkanie, taka prosta rzeczy, czyżby? Osobiście przez trzy lata spotkałam masę ludzi, już większości imion nie pamiętam, twarze zlały się w jedno. Nie, żeby to nie byli super ludzie, tylko było ich za dużo. Poza tym, co to za spotkanie - impreza? Wszyscy już w konkretnym stanie, w tym ja. Muzyka głośno i trzeba się przekrzykiwać. Small talki królują, a ty jak ta zdarta płyta za każdym razem: "Tak teraz pracuje w ....", "Nie no chłopak już inny...", Tak mieszkam cały czas w tym samym miejscu." Przyznam to był niezły fun i uwielbiałam cały ten zgiełk, jednak ostatnio potrzebuję czegoś zupełnie innego. Dlatego od jakiegoś czasu imprezy poszły w kąt, a zagościły spacery, spotkania w domowych pieleszach oraz inne niecodzienne pomysły na spędzanie wolnego czasu. Postaram się dzielić, co ciekawszymi pomysłami.
Na początku mnie zaskoczyło, jak wiele osób nie potrafi spędzać czasu inaczej niż "na kawie", czy "na piwie", ewentualnie w kinie. Na propozycję spaceru w zimie po lesie reagowali, jakbym dopiero co się podała za Jezusa. Na szczęście nie wszyscy... ;) ale może nie porywajmy się z motyką na śnieg. :) (choć przyznam, że w zeszłym roku zjeżdżałam pierwszy raz na sankach po 15 latach i było to cudowne i wesołe przeżycie!)
Ok, na początek coś prostego - weź 3 najbliższe Ci kobiety (mężczyźni biorą sobie panów) i ustalacie jedną datę, miejsce, kiedy razem się spotykacie. Planujecie menu, składacie się i  rozplanowujecie zakupy. Nastawiacie dobrą muzykę, szatkujecie i gadacie!
Ja już odbyłam swój pierwszy Dziewczyński SABAT, gdzie królowała zupa PHO.


Plusy: poczuło się więź i wspólnotę kobiecą, a to ważne!
Minusy: zupa się za szybko skończyła, choć każda wsunęła po dwie porcje.
Pamiętajcie - to bardzo ważne, aby mieć dobre i bliskie relacje z ludźmi. Tak łatwo zapominamy, jak je pielęgnować, idziemy na łatwiznę, a to znak, że gdzieś po drodze też o sobie zapomnieliśmy. A na to się chyba nie możemy zgodzić, co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz